Dylemat postawiony w tytule niepokoi chyba każdego, kto rusza w pierwszy rejs. Dzisiaj nieocenioną pomocą jest oczywiście internet. Znajdziemy w nim szczegółowe wskazówki co zabrać na rejs, w co się spakować, jakie dokumenty i walutę zabrać, etc.
Na ogół i tak okazuje się, że więcej niż połowa rzeczy zabranych na pierwszy rejs była całkowicie zbędna. Przez tydzień albo i dłużej swetry czy sukienki zalegają w worku albo na półce. Z czasem dochodzimy do coraz większej wprawy i jesteśmy w stanie spakować się w kwadrans na rejs przez Atlantyk. Niemożliwe? A jednak – sam tak kiedyś zrobiłem!
Ale początki były zupełnie inne. Do pierwszego obozu żeglarskiego przygotowywałem się przez kilka miesięcy. Ekwipunek przygotowany na „wyprawę” zajmował niemal pół pokoju. Część rzeczy przygotowanych do zabrania nie mieściła się w całkiem sporym worku. Sam worek, oczywiście biały i z „żaglowego płótna” nie miał żadnej szelki ani uchwytu, więc trzeba było targać go na ramieniu. Na reklamie z Baltony (sklep zaopatrujący marynarzy i rybaków, a czasem i żeglarzy) dostojny wilk morski z zadowoloną miną niósł taki sam. Moja mina była jednak inna i z czasem zaopatrzyłem się w wygodną żeglarską torbę.
Rozważając odwieczny dylemat początkującego żeglarza „co zabrać na rejs” należy wziąć pod uwagę:
- porę roku i czas trwania rejsu
- akwen pływania
- charakter imprezy
- wskazówki organizatora/kapitana
Pora roku jest bardzo ważna. Mimo globalnego ocieplenia pory roku wciąż się zmieniają. Większość rejsów odbywa się w okresie wakacji letnich. Na Mazurach panuje wtedy na ogół stabilna, słoneczna pogoda. Przy takiej jednak pogodzie w krótkim czasie może rozpętać się groźna nawałnica z bardzo silnym wiatrem, ulewnym deszczem i gradem. W kilka sekund można zostać przemoczonym do suchej nitki. Nawet latem o poranku bywa chłodno, więc także na wakacyjny rejs po Mazurach przydadzą się ciepłe rzeczy. Wiosną i jesienią szansa na wietrzną, deszczową i chłodną aurę jest znacznie większa. Dlatego w takim przypadku na naszej liście musi znaleźć się więcej ciepłych i nieprzemakalnych ubrań. Przydadzą się też pewnie ocieplane, nieprzemakalne kalosze.
Ważne jest także i to, jak długo będzie trwał rejs. Inaczej spakujemy się na weekendowy wypad, a inaczej na dwutygodniowy obóz wędrowny na szlaku Wielkich Jezior Mazurskich.
Co do akwenu, to ograniczę się tylko do wód śródlądowych, ze szczególnym uwzględnieniem Mazur. Na Mazurach nie żegluje się nocą. Za dnia, zwłaszcza latem jest dość ciepło. Inaczej jest na morzu. Nawet w Grecji czy Chorwacji noce są chłodne.
Często organizator rejsu i/lub skipper przygotowuje listę sugerowanego wyposażenia na rejs. Jeżeli znamy naszego sternika, to w przypadku wątpliwości warto skontaktować się z nim przed rejsem i dopytać o interesujące nas szczegóły.
Zastanawiając się nad tym co zabrać na rejs, warto też pamiętać, że jacht, nawet duży, nowoczesny i komfortowy, to nie mieszkanie ani nawet hotel. Na jachcie zawsze czegoś brakuje. Najczęściej za mało jest:
- miejsca
- wody słodkiej
- prądu
Na jachcie zwykle nawet sam Pan Kapitan (lub Pani Kapitanka) nie ma swojego „pokoju”. Kabiny (kajuty) są zwykle dwuosobowe, a na wielu jachtach, niczym w korporacji, dominuje „open space”. Wiele osób na ten widok poczuje się pewnie jak w domu, pardon w pracy. Zresztą na jedno wychodzi. W naszych czasach granica między światem realnym a wirtualnym szybko się zaciera. Między domem a pracą także. O zanikaniu innych granic nawet nie wspomnę.
W każdym razie przygotowując listę „Co zabrać na rejs” trzeba wziąć pod uwagę, że na jachcie będą inni żeglarze i nie możemy całej przestrzeni zając dla siebie (połowa z Was pewnie zapyta: Ale dlaczego nie?). Z tego względu przed spakowaniem się każdą przygotowaną rzecz warto obejrzeć dwa razy i zastanowić się, czy aby na pewno jest niezbędna. Zwykle w wyniku takiego „przeglądu” połowa tych przedmiotów zostaje w domu.
Zanim zaczniemy się pakować musimy zdecydować, do czego się spakować. Otóż modne walizki na kółkach, wygodne i powszechnie używane w podróżach lotniczych, na jachcie zupełnie się nie sprawdzą. Na łodzi nie będzie dla nich miejsca. Podobnie ma się sprawa z plecakami ze stelażem. Najlepszym rozwiązaniem jest miękka torba lub worek żeglarski. Po wypakowaniu rzeczy do szafek na początku rejsu torbę/worek można zwinąć i schować.
A teraz do rzeczy. Jak na ogół wygląda lista „Co zabrać na rejs”? Oto szczegóły:
- dokumenty
Dowód, paszport, legitymacja szkolna/studencka, polisa ubezpieczeniowa. Zawsze może nam się zdarzyć kontrola policji, wizyta w przychodni lekarskiej albo wycieczka do muzeum (zniżka). Patent żeglarski lub motorowodny, licencja radiooperatora – jeżeli będą potrzebne. Kserokopię dowodu/paszportu warto zebrać ze sobą i przechowywać w innym miejscu niż oryginalny dokument.
- lekarstwa
Jeżeli zażywamy stałe leki, np. na astmę trzeba zabrać odpowiedni zapas. O fakcie przyjmowania takich leków należy poinformować sternika. Coś na ukąszenia komarów, alergię, sensacje żołądkowe warto zabrać „na wszelki wypadek”.
- ubrania
Koszulki, polary, swetry, bielizna, sztormiak – wszystko zależy od pory roku, długości rejsu i jego charakteru. Jeżeli nie planujemy wyjść do eleganckich lokali, to wieczorowa suknia ani garnitur nie będą potrzebne. Na pierwszy rejs nie kupujemy także „wypasionego” sztormiaka. Ubranie ze sklepu ogrodniczego używane do opryskiwania drzew czy zbierania grzybów zupełnie wystarczy. Niektórzy panowie, zwłaszcza nastolatki mają tendencję do chodzenia przez cały czas w tym samym ubraniu. Bardziej wrażliwi estetycznie po tygodniu zmieniają koszulkę. To znaczy zmieniają stronę prawą na lewą. Spotkanie z takim żeglarzem uświadamia nam od razu, dlaczego w dawnych czasach marynarze nie mogli znaleźć się po nawietrznej stronie oficera. A przecież znane powiedzenie mówi: Żeglarz ma być chlujny, zdarny i gramotny!
- obuwie
Buty przede wszystkim powinny być wygodne. Sportowe obuwie na miękkiej, jasnej podeszwie. Glany i szpilki na jachcie surowo wzbronione! Po pokładzie nie chodzimy boso – łatwo o kontuzje i skaleczenia. Sandały i podobne letnie buty tylko zapinane. Klapki przydadzą się pod prysznicem w marinie. Inaczej duża szansa na przywiezienie niepożądanej „pamiątki” z wakacji w postaci grzybicy (naprawdę brzydko pachnie). Jeżeli jeszcze po drodze radar zrobi nam zdjęcie, to mamy komplet pamiątek z wakacji. Wspomnienia bezcenne!
- nakrycie głowy
Na rejsie spodziewamy się słońca. Ale co za dużo, to niezdrowo (nawet z alkoholem można przesadzić-podobno). Słońca też. Kapelusz, czapka z daszkiem, okulary z filtrem i odpowiedni krem. Ciepła wełniana czapka na rejsy jesienne.
- śpiwór
Na jachcie zwykle nie ma pościeli. Najlepiej sprawdza się śpiwór o małej objętości z nieprzemakalną powłoką. Pod głowę jasiek (małe „j”) lub zwinięty polar.
- kosmetyki
Nawet wilki morskie myją zęby (przynajmniej w porcie, albo kiedy dziewczyny/dzieci widzą). Pasta do zębów, mydła, żele, szampony. Krem do opalania i środek na oparzenia słoneczne. Środek do odstraszania wszędzie obecnych krwiożerczych komarów oraz na łagodzenie skutków ich ataków. Na postoju dobrze sprawdza się tląca godzinami spirala (śmierdzi ja skarpetki nastolatka po powrocie z Bieszczad) lub środek wkładany do gniazdka elektrycznego (na jachcie żaglowym nie działa poza postojem w porcie). Ręczniki i klapki pod prysznic. Wszystko to spakowane w kosmetyczkę. Panie zwykle noszą gustowne kuferki różnej wielkości. Jeżeli planujemy pranie, to przydadzą się spinacze.
- gadżety czyli niezbędnik „prawdziwego” żeglarza
Scyzoryk, latarka (zwykle „czołówka”, znakomicie oślepia współtowarzyszy jachtowej niedoli), rękawiczki żeglarskie. Tych ostatnich osobiście nie używam i z niechęcią patrzę na chłopców, którzy nadmiernie dbają o wygląd. Z dumą mogę powiedzieć, że mam szorstkie ręce i łagodny charakter. Przynajmniej ja tak uważam.
Okulary przeciwsłoneczne, „klips” do przypinania czapki i okularów, osłona na telefon, ładowarki. Inaczej rejs odbędzie się „unplugged”, a rodzina będzie się martwiła (chyba).
Po spakowaniu warto podnieść worek. Taka próba zawsze motywuje do pozbycia się części zbędnego ekwipunku. Potem zwyczajem przodków trzeba usiąść przed drogą i zastanowić się, czy aby czegoś nie zapomnieliśmy. A potem w rejs!